Przytułek dla bajek

 

czyta mama Gabrysi

  

       Fantastyczne historie o królewiczach i królewnach, o czarodziejach i wróżkach, o gadających zwierzętach i czarach, przestały już interesować dzieci. Wolały komiksy, seriale telewizyjne, wideoklipy. Tak oto, wysłuchiwane przez wieki stare bajki zostały bezrobotne.

 

    Ponieważ nie miały nawet emerytury, zostały umieszczone w przytułku, w starym, niezamieszkanym zamku w centrum miasta. Zawiesiwszy na ścianach czarodziejskie różdżki, szpady, korony, kryształowe kule, zamieszkały tam lekceważone przez wszystkich.

     Z okien widziały przechodzące dzieci, które szły do szkoły lub na spacer. Niestety, nikt nigdy nie zapukał nie wszedł, chociaż na drzwiach wejściowych zawieszona była mała tabliczka z napisem „Przytułek dla bajek".

 

     - Dzisiejsze dzieci nie mają fantazji - mówiły bajki - dlatego już nas nie kochają. Tylko jedna nie chciała się z tym pogodzić. Kiedy widziała przechodzącego chłopczyka lub dziewczynkę, mówiła z okna: - Pss! Pss! Mówię do ciebie, chodź na górę, opowiem ci piękną historię. - Lecz nikt jej nie słuchał. -  

 

     Jeszcze się łudzisz? - współczuły jej koleżanki. - Już nikogo nie interesujemy.

   Ale ona uparcie pozostawała przy swoim i pewnego dnia na jej „Pss! Pss!" zatrzymała się pewna dziewczynka.

     - Mówi pani do mnie? - spytała i, usłyszawszy, co jej zaproponowano, weszła na górę. Wzruszona, stara bajka kazała dziewczynce wygodnie się rozsiąść przed kominkiem w najwygodniejszym fotelu, poczęstowała ją herbatą, biszkoptami i czekoladkami, a potem opowiedziała jej swoją historię.

     - Dziewczynka wydawała się nią być zafascynowana. Kiedy bajka skończyła się: - Jest piękna - powiedziała - bardzo pani - dziękuję.

 

     Dla starej bajki była to olbrzymia radość. Kiedy dziewczynka wyszła, zawołała koleżanki.

   - To nieprawda, że dzisiejsze dzieci nie mają fantazji - rzekła: - jedna dziewczynka wysłuchała mnie z otwartymi ustami, była wręcz zachwycona.

   Koleżanki popatrzyły na nią ze współczuciem. - Jaka ty jesteś naiwna - powiedziała jedna. - To była wielka kłamczucha, a twoja historia w ogóle ją nie interesowała. Spójrz, ukradła ci czarodziejską różdżkę. Tylko po to przyszła, a nie po to, żeby cię wysłuchać. To była prawda, różdżka zawieszona na ścianie znikła, lecz stara bajka nie zmieszała się. - Właśnie to jest dowodem na to, że dzieci mają jeszcze fantazję - powiedziała. - Jeśli wierzą, że może istnieć czarodziejska różdżka, to w głębi duszy wierzą jeszcze w nas, czyż nie"?

 

     Od tamtego dnia wszystkie bajki stały w oknach robiąc: - Pss! Pss! - do dzieci, które przechodziły obok. Miały nadzieję, że ktoś wejdzie na górę, żeby je odwiedzić, choćby tylko po to, by ukraść miecz o siedmiu ostrzach lub kolejną czarodziejską różdżkę!